Nie mogę się zgodzić, "Barwy nocy" to dla mnie jedna z największych porażek w karierze Willisa, stawiam go obok takich innych niewypałów Bruce`a jak: "Fajerwerki próżności", "Hudson Hawk", "Pole rażenia", "Ostatni sprawiedliwy" i "Śniadanie mistrzów".
Nie wiem co Willis robił w ogóle w tym czymś, zgodził się chyba zagrać ze względu na odważne sceny z jane march, które z resztą w większości kazał potem wyciąć, gdy film zrobił klapę. "Barwy nocy" przypominają jakieś podrzędne kino klasy B, a Willis widać, że nijak czuje się w roli psychoanalityka, sili się jak może, ale co ma zrobić, kiedy fabułka jest cieniutka. Całkowity brak napięcia, kiczowate sceny i drętwe dialogi oraz bohaterowie, których losem nic a nic nie można się przejąć, bo wszyscy z wyjątkiem Capy (Willis) są całkowicie antypatyczni.
Z partnerki Willisa też żadna aktorka, wzięli ją chyba dlatego, że lubi się rozbierać przed kamerą (przed filmem z Willisem wystąpiła w filmie "Kochanek" Annauda i "grała" dokładnie to samo).
Jeśli ktoś nie chce się zrazić do Bruce`a Willisa niech sobie ten film daruje, bo autentycznie nie ma w nim nic, a intryga - jeszcze raz powtórzę - jest tandetna do granic możliwości. Jaki świetny scenariusz? "Barwy nocy" to bezczelny skok na kasę, po sukcesie "Nagiego instynktu" zdecydowano wziąść gwiazdę na topie (padło na Willisa) i sprzedać coś w podobnym guście, niestety tutaj oprócz scenarisza zabrakło także dobrego reżysera, bo nazwisko Richarda Rusha doprawdy nic mi nie mówi, chyba, że robi on pornuchy.
No nic, tutaj Willis w roli psychoanalityka zawodzi, ale jest inny film, w którym gra on rolę podobną, bo psychologa a tamten film to już poezja... oczywiście mam na myśli "Szósty zmysł" : )
mnie ten fil faktycznie na kolana nie powalil.Jane March po mojemu jest beznadziejna aktorka,choc ma bardzo intrygujacam twarz i zaszufladkowala sie garajac w kochanku i barwach nocy.Ogolnie film odebralam pozytywnie i wcale nie uawazam intrygi tandetnej do granic mozliwosci...ale to moje zdanie.
a i warto zobaczyc ten film chodzby po to by przekonac sie czy masz racje:)
podzrawiam:)
Fanka Bruca:)
Zgodzę się, że nie jest to najlepszy film Willisa w karierze, ale z pewnością nie najgorszy- choćby wymienione przez ciebie "Śniadanie Mistrzów" jest o wiele gorsze. Za to "Fajerwerki próżności" już są ok, a "Hudson Hawk" i "Pole Rażenia" to jedne z najlepszych filmów Willisa w ogóle.