Podobno nie przepadają za sobą (w ciekawostkach jest, że Winona nie przepada za Oldmanem, ale niechęć działa chyba w dwie strony), a zagrali świetnie. Ogólnie aktorstwo w tym filmie wyśmienite. Aczkolwiek Reeves z czołówki odstaje.
Fajna ciekawostka, dzięki :) Zgadzam się też absolutnie z Twoją opinią. Dał bym 10/10, gdyby nie Keanu. Nie jest złym aktorem, ale tutaj wypadł wyjątkowo paskudnie i drętwo.
Keanu miał grać mydłka, człowieka bez właściwości. W książce to też nudny, blady i pozbawiony fantazji człeczyna. Ma stanowić kontrapunkt dla pełnego pasji Drakuli.
Harker był nudny, ale nie usprawiedliwia to w żaden sposób Reeves który zaprezentował warsztat aktorski na poziomie Mroczka. Serio w niektórych momentach wyglądał jak gość z programów typu "Dlaczego ja".
Zgadzam się Reeves nie wniósł do filmu nic poza ładną buźką (szkoda, że nie było na niej żadnego wyrazu...) Co do Winony - mam do niej słabość i nie potrafię jej obiektywnie oceniać. Ma przepiękny, gotycki typu urody i bardzo pasowała do roli Miny. Muszę jednak stwierdzić, że te jej niektóre histeryczne wybuchy strachu, wychodziły sztucznie. Widać, że dopiero zaczynała swoją zabawę z aktorstwem. Nie zmienia to jednak faktu, że stworzyła z Garym olśniewający duet. Co do Oldmana - boski. Facet skradł cały film - i co najważniejsze nie zrobił tego za pomocą pięknej buźki, ale pasji. Jego Dracula przyciąga jak magnes - wszakże sama chętnie dałabym mu się uwieść. Zdecydowanie to jego jedna z najlepszych kreacji aktorskich. Pozostaje jeszcze Hopkins, który świetnie pasował do roli cynicznego i ekscentrycznego Van Helsinga.
Film wciąż zachwyca, choć technika tak bardzo posunęła się do przodu. Dlatego aż żal bierze na widok tego co nowoczesna kinematografia robi z wampirami...
Z tego co pamiętam w książce Dracula nie był pełen pasji, ale domyślam się, że nawiązujesz tylko do filmu.
Heh, ciekawe czy rzeczywiście się nie lubią :D W każdym bądź razie piękny duet wyszedł!