all sorts of memories just popping up..
zmasowany atak wspomnień i poczucia winy pod wszystko mówiącym kryptonimem: nawet nie wiesz jak bardzo mnie dręczysz. widma trwałości pamięci krążą nad biedną tildką już dobrych kilka produkcji - wcześniej Trzy Tysiące Lat Tęsknoty, jeszcze wcześniej Memoria - i ani myślą odpuścić. biedna tildka najwyraźniej nikogo jeszcze nie zabiła, a zacząć powinna, tradycyjnie, od swojej rodzicielki - matka tildki nigdy nie uderzyła swojej córki, matka tildki nigdy nie przytuliła swojej córki - biedna tildka pamięta o wszystkim, tylko nie o sobie. ale jest nadzieja, widać światełko w tunelu tej zgrozy i szaleństwa. widmo znika jak upiorny dziedzic pod dziobami żarłocznego ptactwa albo ta zdmuchnięta świeczka na torcie urodzinowym; zdmuchnięta - dodajmy - przez właściwego adresata, tego który pyta: you want me to do it?
świeczka jest jedna, bo to są pierwsze urodziny. pogrzeb matki to urodziny córki. albo inaczej - bo nie ma córki bez matki, ani matki bez córki przecież, obie rodzą się jednocześnie - z chwilą śmierci matki umiera też córka; wyskakuje z roli, odzyskuje niezależność i status jestestwa, poczucie chwilowości własnego istnienia. w końcu wolno płakać, a potem to opisać; rozszerzając wistość rzeczy rodzić własne stwory, na innym poziomie bytowania - przy pomocy wyobraźni - i innym kanałem rodnym - z pomocą laptopa bądź z pomocą kamery.
tymczasowo reasumując: wysmakowana i elegancka superprodukcja od mojej ulubionej joanny światowego kina. szlachetny filmowy zabieg psychoterapeutyczny bardzo wysokiej klasy.