Jak będą kiedyś robić remake 'Ojca chrzestnego' (a nie wątpię, że w końcu ktoś się na to zdecyduje) to to jest mój kandydat do roli Don Vito. Wspaniały aktor, ma odpowiednią charyzmę. Kto ceni Winstona z 'Johna Wicka' ten wie, skąd ten typ.
No i genialny Mister Wednesday z 'Amerykańskich Bogów'.
Ceniłem go już wcześniej, ale to co zrobił w roli Wednesdaya w 'American gods' to jest miazga! Pacino nie zagrałby tego lepiej. Polecam i rolę i serial.
Rolą w serialu "Deadwood" pokazał, iż wielkim aktorem jest. Pod względem charyzmy i siły osobowości z postacią Alberta Swearengena może równać się tylko kreacja aktorska stworzona przez pana Kevina Spacey w sławetnym "House of Cards".
Dlaczego pan Ian McShane grywa przeważnie w dennych filmach? Nie wiem.
Dlaczego...
serialowy Al Pacino albo de Niro....on jest genialny....a postaci negatywne grane przez niego są baaaaardzo realistyczne.....geniusz
Jego rola w "Deadwood" jest rewelacyjna, potrafił tak przedstawić człowieka zepsutego do szpiku kości, że człowiek zaczyna czuć do Swearengena sympatię, a nawet - w drugim sezonie, podczas jego choroby - współczucie. Jak dla mnie - mistrzowska rola.
Widziałbym tych dwóch panów razem w jakiejś produkcji. Ian jedną rolą w Deadwood zrobił na mnie przeogromne wrażenie. Czapa z głowy.